O AUTORZE

Paweł Kucharski (45 lat),

pisarz w tematyce dla dorosłych. Autor kontrowersyjnej powieści erotycznej "Dwanaście batów".

Niepoprawny optymista, urodzony w 1975 roku w Koszalinie gdzie spędził pierwsze dwadzieścia lat swojego życia. Do Łodzi przyjechał na jeden dzień i tak zasiedział się na kolejne dwadzieścia lat, rozwijając się w branży gastronomicznej. Zawodowo robił niemal wszystko (kiedyś powstanie osobna książka na ten temat). Zaczynał jako kucharz a potem szef kuchni w kilku szanujących się restauracjach w Łodzi i Katowicach by w końcu otworzyć swój własny pub i restaurację. Grywa na gitarze i pianinie, najchętniej jednak bez publiczności. Ukochana rasa psów ‒ doberman po przejściach (czytaj: pinczerek miniaturowy). 

Powstanie niniejszej powieści było niemałym zaskoczeniem … głównie dla niego samego. Skomentował ten fakt cytatem z klasyka: ,,prawdopodobnie rozliczne talenty posiadam, o których sam jeszcze nie wiem”. 

,,Dwanaście batów ” to odważna i kontrowersyjna powieść erotyczna napisana na podstawie prawdziwych wydarzeń . Główną bohaterką jest Adriana, dziewczyna, która po studiach przyjeżdża z małej miejscowości do Łodzi w poszukiwaniu lepszego życia . Wkrótce zostaje barmanką w klubie nocnym, a obiektem jej zainteresowania staje się tajemniczy Robert- jej szef. Mężczyzna od pierwszych chwil wywołuje w Adzie mieszane uczucia, od ekscytacji po lęk. Jego tajemniczość i dominacja wyzwala w niej pożądanie i fascynację karami cielesnymi.

Wybrane fragmenty

“…Odważyłam się spojrzeć na niego. Pierwszy raz od początku kary. Wytrzymałam siedem batów, to więcej niż połowa, i trzymałam się dzielnie. Chciałam w jego oczach zobaczyć, czy jest chociaż trochę ze mnie dumny… – Wiesz, że muszę dokończyć!? – wyrwał mnie z zamyślenia. – Tak, jestem gotowa – odparłam. Nieśmiało zerknęłam na niego i zobaczyłam w jego spojrzeniu spokój. Poczułam, że chce mi przekazać, żebym się nie bała, że nie zrobi mi krzywdy. Tak to odebrałam. Pomimo że baty były bolesne, byłam opanowana. Uświadomiłam sobie, że biorę udział w czymś dla niego niemal mistycznym, że to jest dla niego ważne i że obdarza mnie najwyższym stopniem zaufania. A ja czułam to samo. Chciałam więcej. Chciałam pokazać, że mu ufam i wiem, że mnie nie skrzywdzi. Znów spojrzałam mu w oczy, dając do zrozumienia, że jestem z nim i że całkowicie poddaję się sytuacji. Sięgnęłam ręką na brzeg stołu, natrafiłam na rózgę i podałam mu ją…”